Miał przemycić 5 ton haszyszu. Prokurator chce 15 lat, obrona uniewinnienia. Oskarżony mówi o zemście białoruskich służb

Proces w głośnej sprawie ruszył dziś (15 listopada) przed Sądem Okręgowym w Opolu. 38-letni Marek M. przyznał się do winy, choć twierdzi, że zbrodni nie planował. Swoją ofiarę trzykrotnie uderzył młotkiem ciesielskim w głowę, a później zastrzelił. Zwłoki ukrył na terenie firmy.

 - To najwyższy możliwy wymiar kary za to przestępstwo - mówi Tomasz Stelmasiak z prokuratury krajowej. - To jest maksymalny wymiar kary, jaki przewiduje ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii. Żądamy 15 lat więzienia ze względu na ilość narkotyków - ponad 5 ton haszyszu. Ponadto mowa o wypraniu brudnych pieniędzy w kwotach 350 tysięcy euro i 100 tysięcy dolarów - dodaje prokurator Stelmasiak.

- Wniosek obrony będzie zmierzał do wykazania, że oskarżony jest niewinny - mówi obrońca Siergieja B. Łukasz Wójcik. - Od początku oskarżony nie przyznaje się. Kwestionuje dowody, jakie zostały zgromadzone i przedstawione sądowi wraz z aktem oskarżenia. Na wielu rozprawach przedstawiał swoje stanowisko i dzisiaj je podsumował w mowach końcowych - mówi mecenas Wójcik.

Jak wynika z wcześniejszych wyjaśnień oskarżonego, jest on z wykształcenia prawnikiem, a na Białorusi był doradcą parlamentarzystów, prowadził rozległe interesy. Uważa, że jest to zemsta służb białoruskich za to, że stał się niezależny. Obrona twierdzi, że mężczyzna został pomówiony przez świadków i białoruskie służby. Ponadto podważa wiarygodność materiałów przekazywanych przez białoruski wymiar sprawiedliwości.