22-latek postrzelony przez policjanta: najważniejszy dowód w sprawie

ledczy mają film ze strzelaniny w Nysie. To będzie najważniejszy dowód w sądzie – uważa prawnik postrzelonego mężczyzny.

Do strzelaniny w Nysie doszło 6 grudnia 2014 roku na jednym z parkingów w pobliżu wieży ciśnień. Po miesiącu zbierania dowodów Prokuratura Rejonowa w Opolu wszczęła śledztwo w sprawie nadużycia uprawnień przez policjanta, który 5 grudnia ubiegłego roku na parkingu pod wieżą ciśnień postrzelił mieszkańca Nysy.- Dotychczas jeszcze nikomu nie postawiono żadnych zarzutów – mówi prok. Artur Jończyk, szef Prokuratury Rejonowej w Opolu. – Przejęliśmy tę sprawę na przełomie roku od prokuratury w Nysie.

Decyzji można się spodziewać pod koniec stycznia. Kluczowym dowodem w sprawie będzie nagranie z kamery znajdującej się w miejscu zdarzenia. Tymczasem na pierwszym etapie śledztwa prowadzący je policjanci z Nysy informowali, że nagrania nie ma, bo kamera była uszkodzona. Wtedy śledztwo toczyło się w sprawie usiłowania zabójstwa policjanta przez kierowcę, który podobno chciał przejechać autem funkcjonariusza.

– Nagranie z kamery znajdującej się w pobliżu będzie najbardziej obiektywnym dowodem w sądzie – mówi mec. Łukasz Wójcik, reprezentujący rannego mieszkańca Nysy. – Ja nie widziałem tego nagrania. Od funkcjonariuszy z policyjnego Biura Spraw Wewnętrznych, którzy je obejrzeli, wiem jednak, że widać na nim dokładnie przebieg zdarzenia.

Prokurator Jończyk potwierdza, że „coś się zachowało”. Ale szczegółów nie chce ujawniać. Nagranie znajduje się obecnie u biegłego w Katowicach, który ma za zadanie stwierdzić, czy zapis z kamery nie był przez kogoś przerabiany. Ma też potwierdzić, że film wykonano tego dnia i w tym miejscu.

Młodszy aspirant Łukasz K. cały czas pracuje w nyskiej komendzie powiatowej policji. Dla przełożonych jest niewinny, do czasu prawomocnego wyroku skazującego. Jeśli dojdzie jednak do postawienia zarzutów karnych policjantowi, to musi się on liczyć z zawieszeniem w pełnieniu obowiązków do wyjaśnienia sprawy.

Ranny Łukasz Ś. już opuścił szpital w Opolu. – Czuje się lepiej, dochodzi do siebie – mówi jego ojciec Piotr Ś. – Rana postrzałowa się goi. Najbardziej bolą go jeszcze dwa złamane wtedy żebra.

Ojciec Łukasza Ś. jest przekonany, że policjant strzelał, żeby zabić. I uważa, że zapis filmowy to potwierdzi.

Pierwsze czynności w śledztwie w sprawie strzelaniny w Nysie prowadzili koledzy policjanta, który użył broni. To niedopuszczalne.

Późnym wieczorem 5 grudnia młodszy aspirant Łukasz K. razem z kolegą z nocnego patrolu postanowili wylegitymować grupę mężczyzn stojących pod Wieżą Ciśnień na ul. Obrońców Tobruku w Nysie. Kiedy poprosili o dokumenty, jeden z mężczyzn, Łukasz Ś., wsiadł do zaparkowanego obok samochodu Audi i próbował odjechać. Wtedy policjant dwukrotnie użył służbowej broni. Za pierwszym razem trafił kierowcę z boku w ramię. Kula doszła aż do kręgosłupa. Za drugim razem strzelił już za odjeżdżającym samochodem.

Policjant twierdzi, że strzelał, bo chciał zatrzymać pojazd, który jechał prosto w jego stronę, żeby go potrącić. Według poszkodowanego Łukasza Ś. i jego kolegów, policjanci nie mieli żadnych powodów do interwencji. Łukasz Ś. chciał tylko przestawić swój samochód w inne miejsce. Policjant strzelił do niego przez boczną szybę i dopiero wtedy kierowca uciekł. Dwie godziny później sam zgłosił się do szpitala z ciężką raną postrzałową. Ani w samochodzie Audi, ani u uczestników zdarzenia policja nie znalazła narkotyków czy innych podejrzanych przedmiotów.

Pierwsze przesłuchania kolegów Łukasza Ś. i zabezpieczanie śladów na miejscu prowadzili jeszcze tej samej nocy policjanci z nyskiej komendy. Według tych świadków w przesłuchaniach uczestniczył też zainteresowany sprawą policjant Łukasz K.

– Na pierwszym etapie śledztwa, tuż po zdarzeniu, podobnych błędów było więcej – mówi mec. Łukasz Wójcik, przedstawiciel prawny postrzelonego Łukasza Ś. – Czynności wykonywali koledzy strzelającego. Tymczasem wszystkie te przesłuchania powinien osobiście przeprowadzić prokurator, w ramach własnego śledztwa.

2015-01-22 / autor: Krzysztof Strauchmann / źródło: Nowa Trybuna Opolska