Sprawa fiakrów: między prawami zwierząt, a interesem górali

Górale wożący turystów na drodze do Morskiego Oka złożyli pozew cywilny przeciwko animalsom walczącym o prawa koni. Domagają się na drodze sądowej, by animalsi przestali ich publicznie obrażać i powtarzać, że „męczą konie”. Domagają się przeprosin i 120 tys. złotych na cel charytatywny za naruszenie dóbr osobistych. Sprawą zajmie się Sąd Okręgowy w Nowym Sączu. W dokumencie pojawiają się zarzuty o polityczne motywy działania jednej z działaczek obrony praw zwierząt. Fiakrzy sugerują, że jedna z ich najgorliwszych przeciwniczek- Anna Plaszczyk atakowała ich nie z powodu współczucia dla zwierząt, ale dlatego, że miała w tym… interes polityczny.

Oskarżenia w pozwie

Z naszych ustaleń wynika, że fiakrzy w pozwie stwierdzają, że Anna Plaszczyk była jedną z osób kierujących komitetem wyborczym Janusza Majchra – kandydata na burmistrza Zakopanego w 2014 roku.

Piszą, że analiza wypowiedzi Plaszczyk pozwala stwierdzić, że jej działania w okresie kampanii wyborczej miały na celu zdyskredytowanie osoby Andrzeja Gąsienicy Makowskiego.

W tamtym czasie Makowski był starostą tatrzańskim i liderem Jedności Tatrzańskiej, czyli ugrupowania konkurencyjnego w wyborach wobec Komitetu Wyborczego „Twoje Zakopane”, które z kolei desygnowało na burmistrza Janusza Majchra.

Jak zaznaczają fiakrzy, w takiej sytuacji należy krytycznie ocenić zorganizowanie 9 listopada 2014 r. protestu obrońców praw zwierząt m.in. przez Annę Plaszczyk. Akcja stała się również manifestację przeciwko decyzjom starosty tatrzańskiego.

Fiakrzy argumentują, że sprawa koni w Morskim Oku była „doskonałym pretekstem do uzyskania celów politycznych”.

Wskazują, że pośrednio udało się to wykonać, bo Andrzej Gąsienica Makowski nie jest już starostą, zaś Jedność Tatrzańska ma dwóch przedstawicieli w 21-osobowej Radzie Miasta Zakopanego. Z kolei „Twoje Zakopane” Janusza Majchra, posiada 4 radnych.

W pozwie fiakrzy zaznaczają, że na potwierdzenie swych słów chcą powołać kilku świadków, w tym polityków z Podhala. Oni mają podtrzymać twierdzenia górali o politycznym tle sporu o zdrowie koni jeżdżących do Morskiego Oka.

Adwokat nie komentuje

Sprawy nie chciał wczoraj komentować mecenas Michał Kuźmicz – pełnomocnik fiakrów z Morskiego Oka.

– Byłoby to nieprofesjonalne, bo jeszcze nie wszystkie strony postępowania dostały kopię pozwu – dodał.

Plaszczyk: słuszna sprawa

Anna Plaszczyk, była dziennikarka stacji TVN, w ubiegłym roku pracowała dla sztabu Janusza Majchra.

– Trudno mi się odnieść do tego, co jest w pozwie, bo go jeszcze nie dostałam – mówi. Wyraża oburzenie, że pozew jest już w rękach dziennikarzy, nim jego treść poznały strony postępowania.

– W związku z tym, co usłyszałam od dziennikarza „Gazety Krakowskiej”, rozważam wytoczenie powództwa o naruszenie dóbr osobistych przeciwko autorom tego pozwu – nie kryje. Dokument fiakrów określa słowem „dzieło beletrystyczne”. Kobieta potwierdza, że wykonuje różne prace, np. redaguje teksty.

– Moja działalność prozwierzęca nigdy nie była przez nikogo opłacana – ani przez polityków, ani przez lobby producenta wózków elektrycznych, co mi zarzuca wiele osób – opowiada. Nie kryje, że walczy o prawa koni, ponieważ to słuszna sprawa.

– Te zwierzęta cierpią. Obecnego starostę Piotra Bąka też krytykuję za brak reakcji na to, co się dzieje na drodze do Morskiego Oka. Mam w tym polityczny cel? Jaki? Takie zarzuty w moim kierunku tylko odwracają uwagę opinii publicznej od meritum problemu – przeciążania koni z Morskiego Oka opowiada.

Jednoznacznie nie zaprzeczyła i nie potwierdziła faktu, że udzielała się w sztabie Janusza Majchra. Zapytaliśmy więc o to byłego burmistrza.

– Tak, pani Plaszczyk pomagała nam w kampanii – mówi Majcher. Redagowała teksty na stronę internetową, ale robiła to nieodpłatnie.

– Przez długi czas nie wiedziałem, że to ta sama osoba, która walczy o prawa koni w Morskim Oku. Gdy się o tym dowiedziałem, poprosiłem ją, by na okres kampanii trochę z tą działalnością stonowała. Czułem, że ktoś mógłby to źle odebrać – mówi Majcher. Odrzuca sugestie, by Anna Plaszczyk atakowała Andrzeja Gąsienicę Makowskiego z jego polecenia.

– Ja startowałem w wyborach na burmistrza Zakopanego, Makowski chciał ponownie być starostą, rywalami więc nie byliśmy – tłumaczy Majcher.

Makowski to przeczuwał

Inaczej sprawę widzi były starosta tatrzański. Według niego, jego ugrupowanie i Majchra wystawiały walczących z sobą kandydatów do rady miasta Zakopanego i rady powiatu.

– Coś więc mogło być na rzeczy – mówi Makowski. – Proszę zwrócić uwagę, że protesty w sprawie koni nasilały się w trakcie finału kampanii wyborczej – mówi Gąsienica Makowski. Już wtedy czuł, że to element kampanii oraz próba dyskredytacji Jedności Tatrzańskiej. Mimo tego przekonania były starosta nie zamierza składać własnego pozwu w sprawie. – Nie chcę wchodzić do sądu z odrębną sprawą. Jednak będę uczestniczył w tym procesie i powiem co czuję i wiem – zapowiada.

Fiakrzy: nie odpuścimy!

W świetle tych nowych faktów inaczej wygląda sprawa twierdzeń, że znęcamy się nad końmi – mówią dziś fiakrzy.

Ich lider Stanisław Chowaniec, prezes Stowarzyszenia Przewoźników do Morskiego Oka, dodaje, że tak on jak i inni wozacy nie spoczną dopóki nie obronią swego dobrego imienia. – My nie chcemy niczego innego, jak tylko pracować w spokoju – kończy.

A konie dalej z trudem ciągną ciężkie fasiągi. Czy zbyt ciężkie?