Jest sporo zbiegów okoliczności wokół sprawy marszałka Andrzeja Buły. Dlaczego sąd nabrał wody w usta?
Sąd Rejonowy w Opolu nie zgodził się na wgląd dziennikarki w akta sprawy, choć zarzuty dotyczą osoby publicznej i publicznych pieniędzy. Kłopotliwe okazały się również pytania na temat ścieżki zawodowej sędzi, która została wylosowana do sprawy jeszcze… przed wręczeniem nominacji.
O tym, że sprawa jest specjalnego znaczenia i dzieją się wokół niej dziwne rzeczy, mówi się w kuluarach polityczno-samorządowych od dawna. To że władzy zależy na skompromitowaniu marszałka z opozycji, jest dość oczywiste. Równolegle słyszymy jednak o wojnie domowej w regionalnej Platformie Obywatelskiej.
Kilku informatorów przekazało nam, że podczas tasiemcowych przesłuchań w prokuraturze, marszałka najmocniej obciążał inny z liderów opolskiej PO. Pytanie brzmi, czy robił to na własną rękę, w przekonaniu o słuszności zarzutów, czy też postanowił wykorzystać okazję i pogrążyć partyjnego konkurenta, flirtując przy okazji z obozem rządzącym.
- Będzie gorąco, gdy te okoliczności ujrzą światło dzienne - mówi nam jedna z osób znających sprawę.
To, że Andrzej Buła ma status podejrzanego, wyszło na jaw w lipcu 2020 roku, choć samorządowiec zarzuty usłyszał ponad pół roku wcześniej.
Przypomnijmy. Działacz PO został marszałkiem województwa w listopadzie 2013 roku. Zdaniem prokuratury Buła pod koniec 2014 r. miał wiedzieć, że jeden z jego pracowników naruszył przepisy ustawy o pracownikach samorządowych oraz poświadczył nieprawdę w oświadczeniach majątkowych i nie wyciągnąć wobec niego konsekwencji.
Wspomniany pracownik to Andrzej Brzezina (zgadza się na publikację nazwiska - przyp. red.), dziś wiceburmistrz Ozimka, który wcześniej był m.in. wicedyrektorem departamentu ochrony środowiska w opolskim urzędzie marszałkowskim.
Zdaniem śledczych, Brzezina - zajmując kierownicze stanowisko - świadczył usługi doradcze na rzecz podmiotów prywatnych, które starały się o unijną dotację. Jego skuteczność - w ocenie prokuratury - wynikała z wykorzystania wiedzy i znajomości, które miał w związku z zajmowanym stanowiskiem. Śledczy wyliczyli, że proceder trwał od 2009 do końca 2014 roku, a uzyskana w ten sposób korzyść majątkowa przekroczyła 300 tys. złotych.
Rolą dziennikarza nie jest rozstrzyganie, czy marszałek i jego były pracownik są winni, czy nie. Natomiast musi niepokoić nagromadzenie w tej sprawie „zbiegów okoliczności” i aura tajemnicy, jaka wytworzyła się wokół postępowania, o które pytam od kilku miesięcy.
Główni bohaterowie, którzy usłyszeli zarzuty, o sprawie mówią oględnie, bo wiąże ich tajemnica śledztwa. Obaj powtarzają, że są niewinni, a Andrzej Brzezina w niedawnej rozmowie z nto stwierdził, że jest ofiarą podwójnej walki politycznej: Solidarnej Polski z Platformą Obywatelską, ale też wewnętrznej wojny w Platformie Obywatelskiej.
- Mam odczucie, że obecny poseł PO walczy z urzędującym niewinnym marszałkiem poprzez uruchamianie kolejnych organów ścigania. Celem głównym jest marszałek Andrzej Buła. Ja jestem pionkiem, którego trzeba strącić, by trafić w króla - mówił.
Poprosiłam o wgląd w akta sprawy, ale Sąd Rejonowy w Opolu odmówił, co może zaskakiwać w sytuacji, gdy zarzuty dotyczą osoby publicznej i publicznych pieniędzy. Początkowo bez uzasadnienia, później - po wielokrotnych prośbach o uzasadnienie - stwierdzając jedynie, że „z racji niedoręczenia dotąd aktu oskarżenia stronom (…) oraz niezajęcia przez nich stanowiska co do jawności postępowania, Pani wniosek o wgląd do akt jest przedwczesny”.
Nim otrzymałam takie stanowisko, sądy przerzucały się moimi pytaniami, jak gorącym kartoflem, jakby nie wiedząc, czy szlaban na wgląd w akta ma tłumaczyć Sąd Rejonowy w Opolu, który decyzję podjął, czy może biuro prasowe Sądu Okręgowego.
Kontrowersje towarzyszyły również wylosowaniu sędziego do tej sprawy. Ustaliłam, że orzekała będzie Magdalena Skawińska z II Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w Opolu.
Po tym, gdy do redakcji zaczęły napływać niepokojące sygnały na temat losowania, zapytałam, jak długo pani sędzia pracuje w sądownictwie, w ilu sprawach orzekała oraz kiedy otrzymała nominację sędziowską.
Magdalena Skawińska pełniła wcześniej funkcję referendarza sądowego w VIII Wydziale Gospodarczym - Krajowego Rejestru Sądowego Sądu Rejonowego w Opolu. Nominację sędziowską i powołanie do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego Sądu Rejonowego w Opolu otrzymała 18 marca 2021 r. Tego dnia złożyła też ślubowanie wobec prezydenta Andrzeja Dudy. Co ciekawe - jak ustaliłam - do prowadzenia sprawy marszałka Andrzeja Buły została wylosowana… dzień wcześniej.
- Jeśli faktycznie tak było, to już na samym wstępie może to budzić tylko szereg wątpliwości - ocenia mec. Jacek Różycki, opolski adwokat, zaangażowany m.in. w walkę o niezawisłość sądów. - Jasnym jest dla mnie, że mamy w tym przypadku do czynienia z procesem o zabarwieniu politycznym. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że sądzony jest szef głównej partii opozycyjnej w regionie, może to oczywiście budzić kontrowersje.
Po kolejnych prośbach o wyjaśnienie tych wątpliwości, Sąd Rejonowy w Opolu poinformował mnie, że „Sprawa została pierwotnie wylosowana do tzw. referatu oczekującego - na podstawie regulaminu urzędowania sądów powszechnych i zarządzenia Prezesa”.
Dlaczego „czekała” na świeżo nominowanego sędziego, zamiast trafić do jednego z sędziów orzekających w wydziale karnym oraz z jakiego powodu została przydzielona sędzi przed wręczeniem nominacji? Sąd Rejonowy widzi to tak: „Sprawa nie została przydzielona sędziemu przed wręczeniem nominacji, tylko trafiła do referatu oczekującego - z uwagi na to, że Wydział Karny oczekiwał wówczas i nadal oczekuje na wzmocnienie kadrowe”.
- Sąd takim tłumaczeniem tylko się pogrąża - komentuje prawnik, którego poprosiłam o ocenę tej sytuacji. - Istotą losowania sędziego jest przecież to, by dana sprawa nie trafiła do sędziego wskazanego przez przewodniczącego wydziału, ale by zdecydował przypadek. Tutaj o przypadku nie mogło być mowy, bo po marcowych nominacjach do wydziału karnego Sądu Rejonowego w Opolu dołączyła wyłącznie sędzia Skawińska.
Opolska prokuratura nad sprawą marszałka i byłego pracownika UMWO pochylała się dwukrotnie. W październiku 2017 roku, pół roku po odmowie wszczęcia śledztwa w przedmiocie nieprawidłowości, których miał się dopuścić Andrzej Brzezina i marszałek Andrzej Buła, machina ruszyła ponownie. Początkowo w Opolu, w tej samej prokuraturze okręgowej, która odmówiła wszczęcia śledztwa. Ale po kilku dniach Prokuratura Regionalna we Wrocławiu zdecydowała o przeniesieniu sprawy do… Jeleniej Góry.
- W kwietniu 2017 roku, po szczegółowych analizach, tutejsi śledczy stwierdzili brak znamion czynu zabronionego. Pół roku później stwierdzili, że nie ma przesłanek, by sprawę prześwietlać ponownie - mówił podczas marcowej konferencji prasowej marszałek Andrzej Buła. - Ten sam materiał dowodowy był jednak podstawą do podjęcia działań przez prokuraturę w Jeleniej Górze. Postępowanie tamtejszych śledczych doprowadziło do przedstawienia wątłych, absurdalnych nie znajdujących oparcia w materiale dowodowym zarzutów.
Rzekome zaniechania marszałka były też badane przez Centralne Biuro Antykorupcyjne, Regionalną Izbę Obrachunkową i urząd skarbowy. - Służby te nie dopatrzyły się jakichkolwiek nieprawidłowości. Dokumentacja ta dostępna jest również prokuratorowi, który nie wziął ich pod uwagę, formułując zarzuty - podkreślał Buła.
- Zarzuty dotyczą lat 2009-2014. Moim bezpośrednim przełożonym przez większość tego okresu - w latach 2010-2014 - był ówczesny wicemarszałek Tomasz Kostuś (dziś poseł - przyp. red.), który nadzorował departament ochrony środowiska. Nigdy bezpośrednio nie podlegałem marszałkowi Bule, dlatego ta sprawa jest dla mnie piramidalną farsą - podkreśla Andrzej Brzezina.
Inna wątpliwość: Prowadzone w Jeleniej Górze śledztwo zostało zamknięte 31 grudnia 2020 roku, ale nim akta przesłano do Opola, minęło 2,5 miesiąca.
- Z przepisów procedury karnej jasno wynika, że akt oskarżenia w ciągu 14 dni powinien zostać wniesiony do sądu - mówi mec. Łukasz Wójcik, obrońca Andrzeja Buły. Prokuratura tłumaczyła to wielowątkowością sprawy i obszernością materiału dowodowego. - Co ciekawe, akt oskarżenia został sporządzony z datą 16 lutego. Już wtedy był spóźniony o kilka tygodni, ale do sądu wpłynął po kolejnym miesiącu. Wyglądało to tak, jakby pan prokurator wahał się, czy w ogóle go złożyć - zauważa mec. Wójcik.
Czy miało to związek z nominacjami sędziowskimi, które wręczano w Pałacu Prezydenckim trzy dni po tym, gdy sprawa trafiła do Opola? W połowie kwietnia zapytałam Tomasza Czułowskiego, rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze o datę, w której akt oskarżenia został wysłany do sądu w Opolu. Odpowiedź, mimo ponowienia prośby, nie nadchodziła. Pojawiła się dopiero po blisko dwóch tygodniach, gdy poprosiłam o interwencję Prokuraturę Regionalną we Wrocławiu.
Nietypowych okoliczności było w tej sprawie więcej. Zgrzyt nastąpił m.in., gdy podczas śledztwa przesłuchiwano świadków.
- Zostałem dopuszczony do udziału w tych czynnościach, ale gdy zacząłem zadawać pytania - a z przepisów jasno wynika, że miałem do tego prawo - prokurator cofnął zgodę na mój udział, bo rzekomo tego wymagało „dobro śledztwa” - mówi mec. Łukasz Wójcik. - Stało się to wówczas, gdy słuchany był kluczowy świadek, a moje pytania doprowadziły do tego, że świadkowie odpowiadali wbrew tezie przyjętej przez prokuraturę. Odsunięcie obrońcy od udziału w czynnościach sprawy przydarzyło mi się pierwszy raz w wieloletniej karierze adwokackiej, dlatego wystąpiłem do Rzecznika Praw Obywatelskich z wnioskiem o interwencję, która przyniosła taki skutek, że prowadzone od blisko trzech lat śledztwo przyspieszyło i zostało zakończone, ale mimo to do udziału w czynnościach przesłuchania świadków nie zostałem dopuszczony.
- Trudno uwierzyć, że mamy tu do czynienia z serią zbiegów okoliczności - komentuje jeden z opolskich prawników, który nie ma związku z żadną ze stron postępowania. - Pani sędzia dopiero zdobywa doświadczenie. To oczywiste, że nie będzie poruszała się w skomplikowanej, wielotomowej sprawie, nad którą prokuratura pracowała kilka lat, z taką biegłością jak doświadczony sędzia, więc ten proces będzie się ciągnął latami i być może właśnie o to chodzi. Inna rzecz, czy sędzia na początku kariery będzie miała odwagę podpaść władzy? Tak czy siak, nie chciałbym być w skórze oskarżonych...
źródło: https://opole.naszemiasto.pl/opolskie-co-sie-dzieje-z-procesem-andrzeja-buly-kulisy/ar/c1-8265562